Sebastian Luty - Wyróżnienie w konkursie Człowiek bez barier 2019

Sebastian Luty 15 lat temu złamał kręgosłup i jest sparaliżowany w 95 proc. „Wypadek zmienił diametralnie moje życie. Natomiast uważam, że wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Gdybym miał cofnąć czas i uniknąć wypadku, ale przy okazji nie osiągnąć tego wszystkiego, co osiągnąłem, to znaczy nie zajmować się motosportem, to bym tego nie zrobił” – wyznaje. Jest kierowcą wyścigowym, założycielem Fundacji Avalon i ambasadorem projektu Avalon EXTREME.

Już w trakcie studiów założył swoją pierwszą firmę, która szybko zaczęła prosperować na wysokim poziomie. W tym samym czasie podróżował i smakował różnych sportów ekstremalnych, takich jak wspinaczka skałkowa, kolarstwo górskie, speleologia, kitesurfing, nurkowanie.

- Pomysł na zostanie kierowcą wyścigowym miałem jeszcze przed wypadkiem, ale okazje za bardzo temu nie sprzyjały – wyznaje Sebastian Luty.

Benzyna we krwi

W 2004 r. jego życie wywróciło się do góry nogami. To jednak nie sporty ekstremalne doprowadziły do utraty sprawności.

- Zwyczajnie wbiegałem do wody, poślizgnąłem się i złamałem kręgi szyjne – zdradza Sebastian.

Paradoksalnie, właśnie po wypadku pojawiły się możliwości, by zostać kierowcą rajdowym.

- Okazało się, że można zbudować samochód sterowany joystickami. Byli też ludzie, którzy mnie w tym wspierali – wspomina sportowiec.

Nie przepuścił okazji i postanowił realizować swoją pasję.

- Benzynę miałem zawsze we krwi, więc w sposób naturalny wyścigi pojawiły się w moim życiu – dodaje.

Ogranicza go tylko... samochód

Prowadzi samochód w sposób dość wyjątkowy. Ze względu na duży paraliż rąk, nie jest w stanie w pełni efektywnie obracać kierownicą. Ten sam problem dotyczy obsługi hamulca i gazu.

- Jest na to rozwiązanie, ponieważ samochód prowadzę za pomocą dwóch joysticków. Z czego lewy służy do prowadzenia kierownicy, a prawy to gaz i hamulec. To wszystko jest bezwysiłkowe – tłumaczy Sebastian Luty.

To jedyne takie auto sportowe na świecie. Kierowca wyznaje, że nie spodziewał się, iż dojdzie do poziomu, gdy ograniczeniem nie będzie jego niepełnosprawność, tylko samochód, jego możliwości techniczne. Natomiast faktycznie tak jest.

- Liczę na to, że nowy samochód, którym będziemy startować w 2020 roku, da mi nowe możliwości i pozwoli mi wygrywać – mówi Sebastian.

Obecnie zasiada w kokpicie maszyny pieszczotliwie nazywaną „Bestią” – Mitsubishi Lancer EVO X. Od nowego roku przesiądzie się do „Hooligana” – Hyundaia i20 WRC Proto. Nowe auto to jeden z licznych kroków, jakie przybliżają go do jego największego marzenia – zdobycia międzynarodowej licencji kierowcy wyścigowego, a następnie zawalczenia o mistrzostwo Polski w wyścigach samochodowych.

- Jeszcze wiele kroków należy wykonać, żeby to się ziściło, ale wierzę, że jest to możliwe – wyznaje sportowiec.

Tygodnie mijają mu na treningach, symulatorach, spotkaniach z psychologami sportu. Nie skupia się na niepełnosprawności i wynikających z niej niedogodnościach.

- Jestem osobą niesamodzielną, a trudności życia codziennego pokonuję dzięki wsparciu całego zespołu osób. Za kierownicą czuję, że wszystko zależy ode mnie – mówi Sebastian.

Wachlarz emocji

Podczas rajdów towarzyszy mu szereg emocji – od lęku i strachu przed startem (nawet dzień przed), przez ogromną ilość endorfin i adrenaliny podczas wyścigu, po szczęście na mecie – szczególnie wtedy, kiedy wygrywa. To cały wachlarz emocji, z którymi trzeba sobie radzić, trzymać na wodzy. To też świadczy o dojrzałości kierowcy – kontrola emocji jest niezwykle ważna w motosporcie.

- Ja myślę, że niepełnosprawność dała mi same plusy. Jednak mimo że minęło 15 lat, nie mam jeszcze gotowej i pełnej odpowiedzi, co dała mi konkretnie. To proces, który nadal trwa – wyznaje Sebastian.

Zaraz po wypadku założył Fundację Avalon. Od kiedy stał się osobą z niepełnosprawnością, zaczął dostrzegać niedoskonałość systemu wsparcia. Postanowił więc to zmienić. Fundacja zaczęła się rozrastać, coraz więcej osób zaczęło do niej dołączać, powstawały nowe programy.

- Fundacja Avalon od 13 lat pomaga osobom z niepełnosprawnościami i chorym. Mamy kilka programów, staramy się pomagać na każdym etapie – poprzez pierwsze wsparcie po wypadku, rehabilitację, leczenie, uspołecznianie, sport – tłumaczy Sebastian Luty.

Jego celem życiowym jest kontynuowanie tego, co robi – rozwijanie Fundacji oraz realizacja własnych pasji – motosportu, by jeszcze więcej podróżować, być szczęśliwym. A szczęście według niego to wolność, swoboda, samodzielność. No i jazda po torze.

- Myślę, że osiągnięcie celu samego w sobie nie jest aż tak ważne. Powinniśmy się cieszyć i czerpać szczęście z tej drogi, która nas wiedzie do tego celu – zauważa Sebastian.

W drodze do swoich marzeń Sebastian Luty zmienia rzeczywistość. Odczarowuje postrzeganie osób z niepełnosprawnościami.

- Myślę, że niepełnosprawność w Polsce jest źle postrzegana. Jako szara, nudna, taka raczej beznadziejna sytuacja – tłumaczy. – Swoją postawą i działaniami Fundacji Avalon i projektu Avalon EXTREME chciałbym to zmienić. Kontynuując myśl, którą kiedyś zapoczątkowała Integracja, walcząc o miejsca parkingowe: „Czy naprawdę chciałbyś być na naszym miejscu?”, paradoksalnie odwróciliśmy ją w: „Czy na pewno nie chciałbyś być na naszym miejscu?”. Czyli: czy jesteś pewien, że nie chciałbyś być na miejscu osoby niepełnosprawnej w kontekście całej niepełnosprawności, tego, co ta osoba osiąga, jaką ma siłę i do czego jest zdolna?

Sebastian Luty zaznacza, że osoby z niepełnosprawnością powinny pojawiać się w tzw. mainstreamie, żeby ludzie mieli większy kontakt z niepełnosprawnością, żeby zauważali, jaka siła tkwi w takich ludziach.

- Wszystko, co robię, robię po to, żeby tak to właśnie zmieniać – podsumowuje.

Autor: Julita Kuczkowska 

Sebastian Luty - ma 42 lata, mieszka w Warszawie. Do 2004 r. prowadził aktywne życie. Jako student założył z kolegami spółkę Avalon, świadczącą usługi finansowe. W szczytowym okresie pracowało w niej 40 osób. Sukces finansowy pozwolił mu wyprowadzić się na dłużej z Polski i zamieszkać na Hawajach. Sprzedał udziały w spółce. Planował otworzyć sklep ze sprzętem sportowym lub szkołę surfingu. Od świtu do zmierzchu surfował. Pasjonowały go sporty ekstremalne.

W grudniu 2004 r. w wyniku wypadku w wodzie złamał kręgosłup szyjny. Od tej pory ma sparaliżowany tułów, nogi i bardzo mocno ręce. Jego celem stało się odzyskanie sprawności – ile się da. Dzięki intensywnej rehabilitacji odzyskał w niewielkiej części sprawność rąk. Nie jest samodzielny. Nie może sam się ubrać czy zjeść. Porusza się na wózku. By wesprzeć rehabilitację, powstała fundacja, która wkrótce zmieniła nazwę na Avalon – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, a dziś otacza pomocą osoby z niepełnosprawnością i przewlekle chore z całej Polski. Fundacja pomogła już ponad 10 tys. osób.

Sebastian nie poddał się. W latach 2006-2014 założył firmę, kupił mieszkanie, zaczął uprawiać sporty ekstremalne i podróżować po świecie. Zawarł związek małżeński. W 2015 r. wystartował z projektem Avalon Extreme i kupił samochód rajdowy. Obecnie jest jednym z ambasadorów tego projektu, promującego sporty ekstremalne wśród osób z niepełnosprawnościami i jedynym na świecie w 95 proc. sparaliżowanym kierowcą rajdowym, prowadzącym samochód dwoma dżojstikami. Sebastian odnosi sukcesy w wyścigach z pełnosprawnymi kierowcami. Celem projektu jest zmiana postrzegania niepełnosprawności. W 2019 r. Avalon Extreme został rozszerzony o projekt Avalon Extreme Racing League – ligę fanów motosportu, zrzeszającą wyłącznie kierowców z niepełnosprawnością.

MATERIAŁ WIDEO
Nasi Partnerzy