Przez 12 lat reprezentant Polski w amp futbolu, kapitan drużyny, trener mentalny i sportowy juniorów, biznesowy mówca motywacyjny.
Piłka nożna była obecna w jego życiu od zawsze. Nie zrezygnował z niej, gdy w czasach szkolnych z trudem dzielił czas między szkołę, zgrupowania, mecze a swoją drugą pasję: taniec ludowy, wymagający obecności na próbach i występach.
- Nie ukrywam, że było to trudne, mecze i koncerty często odbywały się w te same weekendy.
Problemów z podwójną pasją było więcej.
- Koledzy robili sobie żarciki z tego mojego tańczenia. Taniec ludowy był przez moich rówieśników postrzegany jako wiejski, ale przyczyna, dla jakiej z pierwszych prób uciekałem z płaczem, była zupełnie inna. Kazali mi tańczyć z dziewczyną, a ja byłem w wieku, w którym trudno było mi sobie wyobrazić coś takiego.
Przekonany przez mamę, wrócił na salę i w efekcie tańczył ponad 20 lat. Nie rezygnował także ze sportu. Uprawiał koszykówkę, studiował na AWF, spróbował gimnastyki i żeglarstwa. Podjął pracę jako instruktor pływania, ale jego miłość do piłki nożnej nigdy nie osłabła. Nawet po wypadku z niej nie zrezygnował.
Do wypadku doszło podczas wypadu motocyklowego do Norwegii. Dla tego wyjazdu pierwszy raz zrezygnował z festiwalu tańca. Piątego dnia wyprawy zderzył się z kamperem i… nową rzeczywistością po amputacji. Po operacji nie rozpaczał nad skutkami. Cieszył się, że wypadku stracił „tylko” nogę.
- Miałem szczęście. Przede wszystkim żyłem, a mogło być różnie. Miałem do czego wracać, bo czekała na mnie praca w ośrodku sportowym i nadal mogłem być instruktorem. Mogłem też liczyć na wsparcie bliskiej mi osoby.
Odetchnął z ulgą, że udało się ocalić staw kolanowy, a lekarze w Norwegii od razu przygotowali kikut pod protezę. Wrócił do pracy i szukał dla siebie dyscypliny.
- Wróciłem do prowadzenia zajęć nie na protezie, a o kulach. I było to małe wyzwanie. Trzeba było się pokazać z krótszą nogą i odpowiedzieć na mnóstwo pytań dzieci.
Jako instruktor pływania, spróbował swoich sił na zawodach parapływackich. Nie poczuł, że to coś dla niego. Koszykówka na wózkach również nim nie zawładnęła. W głowie miał piłkę. Amp futbol jeszcze w Polsce nie istniał, a on już próbował odbijać piłkę i co jakiś czas w nią grywać.
- Pamiętam, że z kolegą jeździliśmy na obozy sportowe z dziećmi. Grałem wtedy w piłkę, w sposób, który jeszcze nie był u nas znany.
Do drużyny dołączył na drugim w polskiej historii tej dyscypliny zgrupowaniu. Przeszedł drogę od początkującej drużyny, która cieszyła się z każdej skutecznie przeprowadzonej akcji, po liczącego się w świecie rywala. Treningi przez długi czas łączył z pracą zawodową. Początkom towarzyszyła euforia, ale dzisiaj przyznaje, że ani on ani koledzy z drużyny nie uwierzyli trenerowi, że ich celem nie są jedynie udane akcje, a mistrzostwa świata i profesjonalna gra.
- A trener Marek Dragosz swój cel zrealizował. Na naszych pierwszych mistrzostwach zajęliśmy 11 miejsce. Wygraliśmy tylko jeden mecz i to wrzutach karnych, a cieszyliśmy się tak, jak byśmy wygrali cały turniej.
Od 2012 r. nosił opaskę kapitana.
- Byłem szczęśliwy, ale czułem też wielką odpowiedzialność i bardzo chciałem być najlepszym kapitanem.
Był kimś więcej. We wspomnieniach kolegów był liderem, a często także przyjacielem i wsparciem dla kolegów.
Przyrzekł sobie, że gdy przyjdzie czas oddania kapitańskiej opaski, zrezygnuje z gry w reprezentacji. Stało się to w 2023 r. Podczas meczu z Turcją w Krakowie na stadionie Prądniczanki zdobył bramkę, a chwilę potem schodził z boiska żegnany owacjami.
Zakończył karierę w kadrze, ale nie w lidze. Podczas ligowej rozgrywki między Husarią a Legią Warszawa pokazał swoją wszechstronność i poczucie odpowiedzialności za zespół. Gdy bramkarz Husarii po czerwonej kartce opuścił boisko, to właśnie Przemysław Świercz go zastąpił i nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie przepisy piłkarskie. Według zasad bramkarz ampfutbolu to osoba, która porusza się na dwóch nogach, ale do dyspozycji ma tylko jedną rękę. Piłkarz założył więc protezę, odłożył kule, schował jedną rękę i stanął w polu bramki.
Nadal jest piłkarzem ampfutbolowej Wisły Kraków (dawnej Husarii). Został także trenerem mentalnym i sportowym juniorów. Marzy, by pracować w sztabie pełnosprawnej kadry kobiecej.
Jest cenionym mówcą motywacyjnym. Prowadzi warsztaty dotyczące odporności psychicznej, którą sam wiele razy musiał się wykazać. Treściami sportowymi i motywacyjnymi dzieli się też w swoich mediach społecznościowych.
- Myślę, że coraz więcej będzie tam treści związanych z odpornością i motywacją, ale przede wszystkim w swoich postach bez względu na tematykę staram się być autentyczny.