Paulina Malinowska-Kowalczyk - Nagroda Specjalna

Miała 11 lat, kiedy zachorowała na nowotwór kości. Od 35 lat ma jedną rękę i, jak przyznaje, często sama o tym zapomina. Kompletnie nie czuje swojej niepełnosprawności. Przedstawiamy: Paulina Malinowska-Kowalczyk, nauczycielka języka hiszpańskiego, tłumaczka, sportsmenka, dziennikarka sportowa, doradca Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – jedna z najbardziej znanych i wpływowych Polek z niepełnosprawnością.

Wyobraźmy sobie: niewielka sala ćwiczeń w budynku siedziby Telewizji Polskiej SA przy ul. Woronicza w Warszawie. W środku, obok kilku drewnianych stolików i wyściełanych krzeseł, ustawionych na wykładzinie wygłuszającej odgłosy kroków, to, co najważniejsze: kamera i telewizor z magnetowidem.

Przed kamerą siada wysoka, szczupła blondynka z ogromnymi oczami ukrytymi za okularami. Pusty lewy rękaw marynarki schowała do kieszeni. Wyprostowana i skupiona analizuje przydzielone zadanie. A jest ono takie: ma wymyślić i opowiedzieć historię, ale koniecznie z użyciem pięciu słów: samotność, lot, wolność, wiersz, głębia.

Kamera zarejestruje jej wypowiedź, a potem odtworzy, aby pozostali uczestnicy szkolenia dla prezenterów telewizyjnych dla osób z niepełnosprawnością mogli je przeanalizować. Tak właśnie wczesną wiosną 2003 r. wprawiała się do wystąpień przed kamerą Paulina Malinowska-Kowalczyk. A jak słowa-klucze z tego wizyjnego zadania wyznaczyły jej historię?

Samotność

Paulina urodziła się w 1973 r. w Bielsku-Białej. Miała 11 lat, gdy nowotwór zaatakował jej kości. Przeżyła chemioterapię, wypadanie włosów i rzęs, a na koniec amputację całej lewej ręki. Przez blisko dwa lata po operacji wychodziła z domu tylko wtedy, gdy musiała. Tak broniła się przed dociekliwymi pytaniami, wytykaniem palcami i drwiącymi docinkami.

- Z dnia na dzień amputacja zabrała mi wszystko, co kochałam: występy taneczne, treningi piłki ręcznej w reprezentacji szkoły i związane z nimi marzenia. Czułam, że wraz z ręką „odcięto mnie” od aktywności, którą tak uwielbiałam – wspomina Paulina.

Lot

Choroba nie zabrała Paulinie głosu i zamiłowania do występów publicznych. Za namową swojej ówczesnej nauczycielki języka polskiego zaczęła brać udział w konkursach recytatorskich i rzadko się zdarzało, aby nie wróciła z któregoś z nich bez nagrody. A gdy była w VIII klasie, zaproponowano jej dołączenie do ekipy amatorskiego teatru „Heliotrop” działającego w jej rodzinnym mieście. Występowała tam pięć lat, które dziś określa jako niezwykle ważne terapeutycznie. W teatrze nie tylko nauczyła się operować głosem i ciałem, ale przestała się wstydzić swojej niepełnosprawności.

- Zdjęłam protezę. Bardziej mi przeszkadzała, niż pomagała. Nauczyłam się tak ustawiać, aby lekko chować lewą część ciała. Uwolniłam swoje długie włosy z kucyka i do tej pory chodzę tylko w rozpuszczonych. Ale wierzcie mi – to się nie stało z dnia na dzień. To był bardzo długi proces – mówi Paulina.

Na studia zdawała trzykrotnie. Najpierw na wydział teatrologii. Nie dostała się. Potem na anglistykę. Zdała, ale nie przyjęto jej na studia dzienne, więc przez rok studiowała wieczorowo. Za trzecim razem zdawała na iberystykę na Uniwersytecie Warszawskim – i te studia ukończyła. Na finał: zaliczyła także studia podyplomowe z komunikacji społecznej i mediów w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk.

Do 2019 roku Paulina Malinowska-Kowalczyk z pasją uprawiała dwa zawody. To właśnie ona jest nauczycielką języka hiszpańskiego, dla której uczeń wydrukował protezę ręki. I to właśnie ona jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarek sportowych w polskich mediach. A dostała się do nich dzięki... pływaniu.

Wolność

W 2002 r. Klub Sportowy Niepełnosprawnych START, w którym Paulina trenowała, zorganizował akcję 36 godzin pływania non stop w sztafecie „Sześciu śmiałków w kanale”.

- Taką wprawkę do pokonania Kanału La Manche – wspomina ze śmiechem Paulina.

Zajęła się nagłośnieniem tego tematu w mediach. W ten sposób poznała szefa redakcji programów dla osób z niepełnosprawnością w TVP.

Zbliżał się właśnie rok 2003, ogłoszony w Europie Rokiem Osób Niepełnosprawnych. TVP zaproponowała Paulinie, aby została rzecznikiem prasowym wszystkich wydarzeń realizowanych przez telewizję publiczną w tamtym czasie. Paulina zgodziła się. Niemal równolegle dowiedziała się także o castingu do projektu, w którym telewizja prowadziła warsztaty prezenterskie dla osób z różnymi niepełnosprawnościami.

- Pomyślałam, że skoro mam już radiową kartę mikrofonową, to jako rzecznikowi przyda mi się także szkolenie wizyjne – wspomina Paulina.

Rok później Paulina Malinowska-Kowalczyk, już jako członek redakcji publicystyki TVP2, była jedną z osób realizujących Kampanię Paraolimpijską Ateny 2004. Realizowała poprzedzające greckie paraigrzyska programy prezentujące niepełnosprawnych reprezentantów Polski, a w trakcie wydarzenia – dwie relacje dziennie. To było pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie w TVP S.A., a energia i pasja Pauliny udzieliły się nie tylko jej redakcyjnym kolegom: Włodzimierzowi Szaranowiczowi i Michałowi Olszańskiemu. Telewizja zatrzymała Paulinę u siebie na 15 lat.

Wiersze

Właściwie, zgodnie z językiem mediów: wersy. Zebraliśmy w nich to, co zdziałała Paulina Malinowska-Kowalczyk od czasu, gdy pierwszy raz usiadła za kamerą telewizyjną. A zatem...

W latach 2002-2017, jako dziennikarka TVP, wielokrotnie relacjonowała igrzyska paraolimpijskie: wspominane już Ateny 2004, a także Pekin 2008, Vancouver 2010, Londyn 2012, Soczi 2014, a w Soczi i Pjongczangu 2018 była attaché prasową reprezentacji Polski.

W TVP Paulina tworzyła programy o tematyce sportowej i społecznej: „Spróbujmy Razem”, „Droga do Aten”, „Ekspres Paraolimpijski”, „Studio Pekin 2008”, „Człowiek wśród Ludzi”, „Kronika paraolimpijska Soczi 2014”, a po powstaniu kanału TVP Sport przez blisko 10 lat prowadziła tam program „Pełnosprawni”.

I pewnie Paulina związałaby się z wizją na dłużej, gdyby nie Polski Komitet Paraolimpijski (PKPar), który w 2017 r. zaproponował, aby została jego rzecznikiem prasowym.

Półtora roku później, w lipcu 2019 r., Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda „rzucił ją na głęboką wodę” i zaprosił do swojej ekipy jako doradcę ds. osób z niepełnosprawnością.

- Pamiętam telefon z Kancelarii Prezydenta. Byłam przekonana, że na spotkaniu, na które mnie zapraszano, będziemy rozmawiać o gali paraolimpijskiej, która miała odbyć się w maju z okazji 20-lecia istnienia PKPar w strukturach międzynarodowych. Zupełnie nie spodziewałam się propozycji, że mam doradzać prezydentowi – wspomina skromnie Paulina.

Dodajmy więc za nią: to pierwsze tego rodzaju oficjalne stanowisko przy Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej, a Paulina Malinowska-Kowalczyk jest pierwszą Polką, która je piastuje.

Głębia

Przydały się Paulinie umiejętności pływackie. Rzucona na „głęboką wodę” polityki społecznej, nie mogąc skorzystać z doświadczeń poprzedników, sama wyznacza zadania kierując się wnioskami, które napływają do niej od osób z niepełnosprawnością. Aby nie „utonąć” wśród licznych obowiązków, musiała jednak dokonać pewnej wolty w swoim życiu prywatnym.

Do tej pory Paulina Malinowska-Kowalczyk była nie tylko dziennikarką, rzeczniczką PKPar, żoną, mamą dwójki dzieci, a od niedawna także i... babcią (!), ale również czynną nauczycielką języka hiszpańskiego w jednej z podwarszawskich szkół. Gdy została doradcą prezydenta, z części aktywności musiała zrezygnować. Rozstała się z nauczaniem. Dzień pracy dzieli między PKPar a Kancelarię Prezydenta. Dodatkowa praca aż tak bardzo nie zmieniła jej codzienności, bo zawsze żyła „w biegu”, ale przyznaje, że teraz częściej to ona wpada do córki na obiad, niż córka do niej.

Limity „dorabiania” do rent, asystenci i dostęp do opieki medycznej – to tylko niektóre problemy społeczne osób z niepełnosprawnościami, które Paulina chciałaby rozwiązać. Jest twardym, rzeczowym, ale też pełnym empatii adwersarzem i działaczem. Ma własne zdanie i nigdy nie wahała się go wypowiadać. Nie brakuje jej także determinacji i wytrwałości.

- Jako nastolatka wymarzyłam sobie, że zrobię mostek ze stania. Kto wie, o czym mówię, wie również, że to bardzo trudne nawet wtedy, kiedy ma się dwie ręce, a nie jedną. Ale ja się zaparłam. Wstawałam codziennie o 5:50 i ćwiczyłam na pustym stadionie. I udało mi się – śmieje się Paulina. – Jestem przekonana, że uda mi się także zrobić wiele dla osób z niepełnosprawnością. Mogę przecież wstawać o 4:00.

Autorka: Ilona Berezowska 

MATERIAŁ WIDEO
Nasi Partnerzy