Katarzyna Wolińska - Osobowość Internetowa 2020
Katarzyna Wolińska na wózku, obok ławki na której siedzi pudel

„Chcę pokazywać inny, normalny świat. Na wózku można przeżywać przygody i mieć fajne życie. Osoba chora nie tylko choruje i nie jest ograniczona do domowo-szpitalno-sanitarnego życia” – mówi Katarzyna Wolińska, Osobowość Internetowa w Konkursie „Człowiek bez barier 2020”.

Katarzyna Wolińska wierzyła, że jej choroba jest przejściowa. Cud miał się wydarzyć w dniu 20. urodzin.

- 20 lat to była dla mnie magiczna granica dorosłości – tłumaczy. – Znałam tylko chore dzieci, swoich rówieśników. Uważałam więc, że dorośli nie chorują.

Diagnoza

Niestety, zdmuchnięcie urodzinowych świeczek niczego nie załatwiło. Zespół Jadassona nie zniknął. Katarzyna nadal miała kruche kości, siedziała na wózku w gorsecie ortopedycznym. W lustrze widziała to samo odbicie osoby, której lewa strona się nie rozwija.

- Potrzebuję całodobowej opieki – mówi. – Po lewej stronie nie rozwinęła się prawidłowo ani nerka, ani płuco. Na lewe oko niemal nic nie widzę. Usta w tym kąciku nie reagują na moją mimikę. Na połowie głowy nie rosną włosy. Połowa twarzy pokryta jest znamionami.

Mimo to, wiara w cud 20. urodzin nie była całkiem nieuzasadniona. To właśnie wtedy razem z mamą zmieniły swoje życie.

- Zdiagnozowano u mnie raka tarczycy – mówi Katarzyna. – Mój szpital rozłożył ręce. Przy zespole Jadassona leczenie mnie na miejscu było zbyt skomplikowane. Skierowano nas do Centrum Onkologii w Warszawie.

Dwie kobiety bez samochodu, za to z ciężkim wózkiem, regularnie pokonywały 300 km. Każdy wyjazd był wyprawą, a pierwsza przeszkoda czekała tuż za drzwiami mieszkania.

- Mieszkałyśmy na drugim piętrze bez windy – wspomina. – Postanowiłyśmy, że coś musi się zmienić. Przeprowadziłyśmy się do Warszawy na stałe.

Bolesna nauka

Do stolicy przyjechały tylko we dwie. Domu, który zostawiły nie wspominają dobrze. Zaczęły od nowa, chociaż nie bez problemów.

- Doskwierała nam samotność – podkreśla Katarzyna. – Nikogo tu nie znałyśmy. W Warszawie wszyscy są anonimowi. Nie wiedziałyśmy, kogo o co poprosić. Nie miałyśmy samochodu. Nie rozumiałyśmy, jak działa metro. Uczyłyśmy się naszego życia od podstaw.

Czasami ta nauka była bolesna.

- Poznałam chłopaka przez internet – wspomina. – Mieszkał kilka bloków ode mnie. Wiedział, że dopiero się przeprowadzamy, kupujemy wszystkie rzeczy. Z wózka wyjął mi kartę do bankomatu i portfel. Wiedział, gdzie to trzymam. Wyczyścił mi konto, na które trafiły właśnie pieniądze z darowizn podatkowych. Odsiedział kilka miesięcy. Pieniędzy nigdy nie odzyskałam.

Z biegiem czasu poznała koleżanki. Poszła na pierwszą pizzę. Stopniowo Warszawa stawała się jej domem.

- Ale na randki chodziłam już bez portfela – zaznacza.

Nic go nie ruszało

Pierwsze spotkanie ze Sławkiem nie było randką. Katarzyna szukała towarzystwa i wsparcia na wspólne spacery. On odpowiedział na ogłoszenie. Spacer się przeciągnął. Po sześciu godzinach spacerowania wiedzieli, że chcą tych spacerów więcej.

- Na zaufanie musiał jednak zapracować – mówi Katarzyna. – Poprosiłam nawet o skan dowodu osobistego, a koleżanki, na wszelki wypadek, zawsze wiedziały, gdzie jestem. Długo to trwało, ale jak już zaufałam, to zupełnie straciłam głowę.

Od początku niczego przed sobą nie ukrywali.

- Zawsze byłam sobą, niczego nie wybielałam, nawet nie szykowałam się specjalnie, jak na randkę – podkreśla.

Sławek szybko oswoił się z sytuacją.

- Wszystko przyjmował naturalnie – mówi Katarzyna. – Ja się obawiałam, zastanawiałam, jak zdjąć perukę, jak się pokazać, co powiedzieć. A jak w końcu zdjęłam tę perukę, on się tylko zmartwił, że nie ma na nią stojaka. Zaskoczył mnie tym. Nic go nie ruszało.

Wyjątkowy pudel

Dzisiaj razem prowadzą dom i serwis komputerowy. Katarzyna jest informatykiem, pisze e-booki, przygotowuje książkę dla dzieci. Pokaże w niej siebie i Bersa, wyjątkowego pudla. Katarzyna wyszkoliła go samodzielnie, według autorskiej metody. Jeździła na szkolenia, szukała rozwiązań, podpatrywała, jak to robią inni, słuchała rad. Do każdej czynności stosowała inną technikę. Metoda okazała się skuteczna. Pies otrzymał certyfikat rok przed planowanym końcem szkolenia.

- Teraz pomaga mi we wszystkim – podkreśla Katarzyna. – W gorsecie nie mogę sięgnąć po nic, co leży poniżej ud. On mi to podaje. To może być pilot do telewizora, butelka z piciem, buty, chusteczki. Zamyka też szafki, otwiera szuflady. Podaje portfel, zdejmuje buty, trzyma rękawy, gdy rozbieram się z kurtki.

Szkolenie Bersa można było śledzić na bieżąco w mediach społecznościowych. W tym celu jego właścicielka zaczęła prowadzić instagramowe konto Pudel i Ja. Początkowo to właśnie Bers grał tam pierwsze skrzypce. Teraz kolejność się odwróciła i chociaż nazwa pozostała, to „Ja” wysunęło się na pierwszy plan.

- Były momenty, gdy bałam się pokazywać na swoim profilu – podkreśla Katarzyna. – Kilka razy chciałam się wycofać. Internet potrafi być niefajny. Nauczyłam się z nim żyć z hejtem, ale to zawsze boli.

Dzisiaj śledzi ją ponad 51 tys. ludzi. Z zapartym tchem czekają na wieści z jej życia, na jej codzienność. Dla wielu stała się inspiracją, ale też fani serwisu motywują ją do działania. Gdy wpis się opóźnia, pytają, czy wszystko u niej dobrze. Dla nich musi się postarać.

- Chcę pokazywać inny, normalny świat – zaznacza. – Na wózku można przeżywać przygody i mieć fajne życie. Osoba chora nie tylko choruje i nie jest ograniczona do domowo-szpitalno-sanitarnego życia. Na profilu pokazuję, że jest coś więcej. My też chodzimy do kina, na pizzę. Ja też sprzątam, gotuję, piekę. Prowadzę normalne życie, chociaż jest mi trudniej.

Autorka: Ilona Berezowska 

Katarzyna Wolińska - ma 30 lat, mieszka w Warszawie. Ukończyła liceum w Zamościu, następnie szkołę policealną (kierunek: technik informatyk), pracuje zdalnie. Od urodzenia choruje na zespół Jadassona. Jej kości są kruche jak szkło. Skutkiem choroby jest znaczna niepełnosprawność ruchowa.

Mimo ogromnego bólu, działa bardzo aktywnie. Prowadzi na Instagramie konto opatrzone bardzo wymownym opisem: „Młoda, na wózku, z rakiem, super chłopakiem i pudlem-psem asystentem. Dużo bólu, siły i miłości”. Nie ukrywa swojej twarzy i choroby. Uczy akceptacji siebie i tego, jak żyć szczęśliwie mimo problemów i bólu. Od 5 lat jest w szczęśliwym związku. Na Instagramie przyciąga tłumy – ma 46,5 tys. obserwujących, a każdy post to grube tysiące reakcji i komentarzy.

Zajmuje się też szkoleniem psów, np. dla osób niewidomych. Wyszkoliła też swojego psa asystenta, płowego pudla. Prowadzi fanpage na Facebooku „Pudel i Ja - Katarzyna Wolińska & Service Dog”(ponad 3 tys. fanów). Niedawno wydała swojego e-booka „Recepta na szczęśliwe życie i udany związek” i jest w trakcie pisania kolejnego o szkoleniu psów.

MATERIAŁ WIDEO
Nasi Partnerzy