Człowiek bez barier 2020 – Nagroda Publiczności

Człowiek bez barier 2020 – Nagroda Publiczności

WYNIKI GŁOSOWANIA
Elegancko ubrany, w marynarkę i kaszkiet, Michał Milka pozuje do zdjęcia.

Michał Milka -
47.66% głosów

Ma 37 lat, mieszka w Gdańsku. Z wykształcenia jest introligatorem. Po ukończeniu szkoły został uczestnikiem warsztatu terapii zajęciowej. Jako osoba z zespołem Downa, w 2003 r. dołączył do Teatru Razem, prowadzonego dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, gdzie jest aktorem do dziś. Obecnie w przygotowaniu, we współpracy z Teatrem Miniatura w Gdańsku, jest premiera według „Piotrusia Pana”, w której gra główną rolę. Podkreśla, że teatr to jego dom, w którym może dzielić się z ludźmi swoimi uczuciami, pragnieniami, marzeniami, obawami.

W ramach działań Fundacji Wspierania Rozwoju JA TEŻ uczył się samodzielności, także poprzez praktyki zawodowe w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim (jako obsługa widza). W 2017 r. jako delegat Polski był gościem UNESCO w Nowym Jorku podczas Światowego Dnia Osób z Zespołem Downa. W roku 2019 został zatrudniony na stanowisku urzędnika w Urzędzie Miasta Gdańsk – jako pierwsza osoba z zespołem Downa. W ten sposób zarabia pieniądze na utrzymanie oraz na mieszkanie, do którego niedługo się przeprowadza, organizowane przez sopocką Fundację Nasz Przyjazny Dom. W 2020 r. wystąpił w Senacie RP podczas konferencji „Modele wsparcia osób z niepełnosprawnością intelektualną”.

Stał się znany w kraju dzięki udziałowi w programie „Down the road. Zespół w trasie”, w którym sześcioro osób z zespołem Downa, wspólnie z Przemkiem Kossakowskim, odbyło podróż życia, walcząc ze stereotypami. Michał przyznaje, że dzięki programowi zmienia się świadomość społeczeństwa, nadal jest jednak wiele do zrobienia. Sam działa aktywnie m.in. w mediach społecznościowych. Jego profil na Facebooku ma niemal 6 tys. fanów, na Instagramie obserwuje go niemal 38 tys. osób, a jego kanał na YouTube ma ponad 1300 subskrybentów.

Katarzyna Wolińska na wózku obok czerwonej ławki, z której łapę podaje jej płowy pudel

Katarzyna Wolińska -
23.03% głosów

Ma 30 lat, mieszka w Warszawie. Ukończyła liceum w Zamościu, następnie szkołę policealną (kierunek: technik informatyk), pracuje zdalnie. Od urodzenia choruje na zespół Jadassona. Jej kości są kruche jak szkło. Skutkiem choroby jest znaczna niepełnosprawność ruchowa.

Mimo ogromnego bólu, działa bardzo aktywnie. Prowadzi na Instagramie konto opatrzone bardzo wymownym opisem: „Młoda, na wózku, z rakiem, super chłopakiem i pudlem-psem asystentem. Dużo bólu, siły i miłości”. Nie ukrywa swojej twarzy i choroby. Uczy akceptacji siebie i tego, jak żyć szczęśliwie mimo problemów i bólu. Od 5 lat jest w szczęśliwym związku. Na Instagramie przyciąga tłumy – ma 46,5 tys. obserwujących, a każdy post to grube tysiące reakcji i komentarzy.

Zajmuje się też szkoleniem psów, np. dla osób niewidomych. Wyszkoliła też swojego psa asystenta, płowego pudla. Prowadzi fanpage na Facebooku „Pudel i Ja - Katarzyna Wolińska & Service Dog”(ponad 3 tys. fanów). Niedawno wydała swojego e-booka „Recepta na szczęśliwe życie i udany związek” i jest w trakcie pisania kolejnego o szkoleniu psów.

Dominika Kasińska pozuje do zdjęcia pośród różowych kwiatów.

Dominika Kasińska -
8.92% głosów

27-latka, mieszka w Szczyrku, gdzie skończyła podstawówkę i gimnazjum. Jest absolwentką liceum w Buczkowicach oraz szkoły policealnej Copernicus (kierunki: administracja oraz technik opiekun). Ukończyła też roczny kurs stylizacji i wizażu. Aktywnie działała w harcerstwie, oazie przy kościele, a także w grupach wokalnych i tanecznych przy ośrodku kultury. Obecnie tańczy i śpiewa w Regionalnym Zespole Pieśni i Tańca „Ondraszek” oraz śpiewa w chórze przy Szczyrkowskim Centrum Kultury.

Lubi pomagać innym. Działała w wolontariacie Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” w Krakowie oraz w Stowarzyszeniu Rodzin i Przyjaciół Osób z Zespołem Downa „Wielkie Serce” w Bielsku-Białej, wspierała akcje charytatywne. Odbyła kilka staży, pracowała w spółdzielni socjalnej, domach kultury, a także krótko w biurze poselskim. Obecnie pracuje w Niepublicznej Szkole Podstawowej „Słoneczna Kraina” w Bielsku-Białej, gdzie na stanowisku pomocy nauczyciela pomaga dzieciom z orzeczeniami o niepełnosprawności. Jest ambasadorką akcji „Piętro wyżej – Szczyrk bez barier”, została też wyróżniona w konkursie Urzędu Miasta w Bielsku-Białej „Sukces nie zna barier”.

Polska poznała ją jako uczestniczkę programu „Down the road. Zespół w trasie”, w którym wraz z pięciorgiem innych osób z zespołem Downa oraz Przemkiem Kossakowskim przemierzali Europę, łamiąc stereotypy. Udział w programie zaowocował wywiadami w telewizji i prasie. Występowała w Senacie RP, gdzie zabrała głos na temat potrzeb osób z niepełnosprawnością. Zwyciężyła w plebiscycie magazynu „Twój Styl” Doskonałość Sieci 2020 w kategorii Zmiana, uzyskując 70 proc. głosów. Prowadząc m.in. kanał na YouTube (ponad 12 tys. subskrypcji) i konto na Instagramie (ponad 55,5 tys. obserwujących), pokazuje swą działalność światu i udowadnia, że życie jest piękne.

Mariusz Zimnowłocki stoi w kapoku na brzegu rzeki obok czerwonego kajaka.

Mariusz Zimnowłocki -
4.87% głosów

Ma 33 lata, dorastał w małej wsi Iwięcino niedaleko Koszalina. Jest osobą niesłyszącą i niedowidzącą. Uczęszczał do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sławnie, gdzie mieszkał w szkolnym internacie. Po zakończeniu edukacji wrócił do rodzinnej wsi. Nigdzie nie pracował, miał utrudniony kontakt z rówieśnikami. Był to w jego życiu trudny okres. Miał jednak marzenia. Jednym z nich była nauka prowadzenia samochodu, jednak wszyscy myśleli, że z jego niepełnosprawnością jest to niemożliwe. Kilka lat później okazało się, że są miejsca w kraju, gdzie organizowane są kursy na prawo jazdy dla osób niesłyszących. Tym sposobem Mariusz zdał w Poznaniu egzamin. To był mały przełom w jego życiu. Mógł swobodnie się przemieszczać, odwiedzać znajomych.

Jego wielką pasją są sporty wodne. Od dzieciństwa rodzice zabierali go na spływy kajakowe. W 2012 r. zdał patent żeglarza jachtowego. Rok później zdobył trzecie miejsce w Mistrzostwach Polski Niesłyszących w Żeglarstwie w załogach 3-osobowych, a w 2015 r. wygrał Ogólnopolskie Zawody Niesłyszących w Żeglarstwie w załogach 3-osobowych. W 2015 r. uzyskał patent sternika motorowodnego. Był też uczestnikiem wielu biegów, od lat należy także do grona morsów.

W 2016 r. zrobił kurs masażysty, jednak także i to nie pomogło mu w znalezieniu pracy. Tak powstał projekt „Wyprawy dla przyszłości”, czyli pokonania Polski kajakiem z południa do Bałtyku (ponad 1400 km), wspólnie z ojcem i przyjacielem rodziny. Za pośrednictwem mediów o wyprawie zrobiło się głośno. Jeszcze przed jej rozpoczęciem znalazła się firma chcąca go zatrudnić. Skorzystał z oferty, chciał jednak, by wyprawa się odbyła, by walczyć z ludzkimi uprzedzeniami i zmienić nastawienie pracodawców do zatrudniania osób z niepełnosprawnością. Dopiął celu. Wyprawa trwała ponad miesiąc.

Kamil Dziubiński leży w łóżku z rurką od respiratora podłączoną do tchawicy, przykryty kocem z logiem FC Barcelona

Kamil Dziubiński -
2.61% głosów

Ma 29 lat, mieszka w Rawie Mazowieckiej. Choroba genetyczna – zanik mięśni Duchenne’a – spowodował, że liceum o profilu informatycznym skończył już poruszając się na wózku. Od 9 lat podłączony jest do respiratora, praktycznie nie opuszcza domu. Całym jego światem jest pokój i łóżko, a jego oknem na świat – ekran komputera. Kamil nie siedzi, nie jest w stanie sam przewrócić się na bok ani podnieść głowy. Może jedynie delikatnie poruszać palcem jednej ręki. Na paznokciu ma naklejony czarny kwadracik, który umożliwia mu przesuwanie kursora na monitorze. W ten sposób komunikuje się, tworzy i pisze.

Z natury jest jednak optymistą i tą postawą zaraża innych. Wola życia sprawia, że tworzy dla innych. Prowadzi popularny blog „Spojrzenie filmowe”, a także fanpage na Facebooku o tej samej nazwie. Założył również stronę „Sobota z cytatami”, a od niedawna – poświęcony muzyce „Mój oddech muzyki”. Tworzy też grafiki, które zamieszcza na stronie „Stardust Art”. Przez lata prowadził rubrykę filmową w gazecie „Głos Rawy i okolic”. Recenzje filmowe publikuje w periodyku „Kocham Rawę”.

Bierze udział w akcjach charytatywnych, ofiarowując swoje prace na licytacje. W ten sposób od 4 lat wspiera WOŚP w Rawie Mazowieckiej. Jego prace były wystawiane na kilkunastu indywidualnych i zbiorowych wystawach organizowanych w Rawie w Miejskim Domu Kultury, siedzibie Fundacji FIDEO, bibliotekach, a także podczas imprez organizowanych przez Urząd Gminy, jak „Francuskie podwórko” i „Włoskie podwórko”. Należy do Nieformalnego Stowarzyszenia Artystów i Twórców Rawskich. Jest autorem winiety reklamującej Muzeum Ziemi Rawskiej, a jego grafika była reklamą prasową wieczoru patriotycznego dla Polonii w Nancy we Francji. W maju 2020 r. odbyła się wystawa online jego dokonań na stronie rawskiego MDK.

Karolina Cybula w czerwonej kurtce stoi o kulach w parkowej alejce i patrzy w niebo.

Karolina Cybula -
2.41% głosów

25-latka ze Słupska. Mózgowe porażenie dziecięce skutkowało wieloma rozległymi operacjami. Mimo trudności, była dobrą uczennicą. W liceum otrzymała nawet stypendium Prezesa Rady Ministrów. Obecnie studiuje psychologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Równolegle studiowała też pedagogikę ogólną, którą zakończyła tytułem licencjata.

Wyróżniają ją altruizm i życzliwość oraz nieustępliwość w dążeniu do celu. Od najmłodszych lat jest związana z wolontariatem. Pracowała z dziećmi w ramach programu Akademia Przyszłości, a także w świetlicach środowiskowych i wśród dzieci z problemami w uczeniu się, pomagając im w nauce. Dwukrotnie była wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Lubi także towarzyszyć osobom starszym – jeszcze w liceum pomagała w słupskim zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Organizuje zbiórki i akcje na rzecz innych. Przykładem może być „Książęca pocztówka dla Adasia” – akcja na rzecz chorego chłopca, zorganizowana wśród znajomych i w społeczności uniwersyteckiej.

Od 2 lat całym sercem związana jest z ruchem hospicyjnym i Puckim Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Jest tam wolontariuszką oddziałową, towarzyszy chorym i ich rodzinom. Zawsze uśmiechnięta pilnuje, by życia ludzi, którzy ją otaczają, nie opanowała szarość. Podkreśla, że hospicjum to jej ogród życia i dom. Organizuje też przeróżne akcje na rzecz hospicjum i osieroconych dzieci. Swoją postawą zmienia sposób patrzenia na odchodzenie. Tak jak założyciel Puckiego Hospicjum, ks. Jan Kaczkowski, robi wszystko, by „żyć i służyć na Pełnej Petardzie”. Osoby, które ją znają, podkreślają, że Karolina jest Siłaczką, która zawsze jest gotowa pomóc potrzebującemu, nawet kosztem samej siebie.

Uśmiechnięty Sebastian Górniak w biało-czerwonym dresie z godłem Polski na piersi pozuje do zdjęcia, siedząc na wózku w sali gimnastycznej.

Sebastian Górniak -
1.76% głosów

Ma 47 lat, mieszka w miejscowości Chrzypsko Wielkie w woj. wielkopolskim. Jako absolwent AWF w Poznaniu i brązowy medalista mistrzostw Polski w kickboxingu snuł wielkie plany związane z tym sportem. Wypadek samochodowy i porażenie czterokończynowe oznaczały ich weryfikację. Sebastian nie poddał się. Z przyjacielem, Piotrem Urbańskim, założył firmę ze sprzętem medycznym i rehabilitacyjnym Balian, a przy niej utworzył Fundację Balian Sport.

Nigdy nie stracił sportowego ducha walki. Przy fundacji stworzył drużynę rugby na wózkach, która wielokrotnie zdobywała mistrzostwo kraju. Niektórzy z jej zawodników zasilili reprezentację Polski na mistrzostwach świata w 2018 r. Dla osób, które nie odnajdują się na boisku, organizuje zajęcia bokserskie w hali lub nurkowanie na basenie. Treningi organizuje też w Puszczy Noteckiej. W 2019 r., wspólnie z Polskim Związkiem Kickboxingu, utworzono reprezentację Polski w parakickboxingu, której pomysłodawcą i głównym trenerem jest Sebastian.

Jest on też być może pierwszą osobą z niepełnosprawnością, która kilkakrotnie nurkowała pod lodem. Z kolei w 2012 r. na akwenie otwartym w Chorwacji zszedł na głębokość 68 metrów, bijąc rekord świata. W 2022 r. chce zejść na 100 metrów, pod hasłem: „Próba 100 – Seba bez barier”. Bicie rekordów to jego drugie imię. W 2013 r. drużyna Balian wraz z Four Kings Warszawa ustanowiła rekord Guinnessa w grze w rugby na wózkach. Grali bez przerwy 25 godzin i jedną minutę. Natomiast w sierpniu 2020 r. Sebastian pokonał dystans 4 km wpław, zbierając pieniądze na ciężko chorego kickboksera, Marka Piotrowskiego. Pomaga też osobom z niepełnosprawnością, by mogły uczestniczyć w obozach i turnusach. Uczestniczy w akcjach charytatywnych, m.in. podczas corocznego balu charytatywnego Fundacji Olandia.

Stanisław w Kmiecik w marynarce i czarnej czapce stoi na statku. W tle widać sznury okrętowe i morze.

Stanisław Kmiecik -
1.34% głosów

Ma 49 lat, mieszka z rodziną w Krakowie. Urodził się w Klęczanach koło Nowego Sącza. Nie mając od urodzenia rąk, już jako 5-latek zaczął malować ustami i nogami. Od 1989 r. należy do Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami (VDMFK), a od 1993 r., czyli od początku, współpracuje z Wydawnictwem AMUN. Jest znanym i wziętym malarzem. Choć jest samoukiem, swój warsztat doskonalił pod okiem m.in. sądeckich i zakopiańskich nauczycieli.

To bohater tysięcy wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jego obrazy znalazły się w największych muzeach i galeriach świata. On sam chętnie prezentuje publiczności swój sposób malowania. Najczęściej stosowane przez niego techniki malarskie to: akryl, olej, pastel, akwarela, tempera, rysunek ołówkiem. Jego ulubionymi motywami są: krajobraz rodzinnych okolic, martwa natura, akt, a także obrazy surrealistyczne, pełne osobistych, metafizycznych nastrojów. Jego prace były reprodukowane przez 46 wydawnictw w 76 krajach, a na podstawie jednego z obrazów wydano w Japonii i Wielkiej Brytanii 1000-elementowe puzzle.

To wielki przyjaciel dzieci i osób potrzebujących wsparcia, czemu daje wyraz przyjmując zaproszenia do szkół, ośrodków wychowawczych i szpitali, ale także DPS-ów, a nawet zakładów karnych. W każdy zakątek Polski przyjeżdża na swój koszt. Ma za sobą ponad 1400 pokazów malowania i ok. 350 wystaw w całej Polsce. Ma też uczniów, którzy dzięki niemu budują swoją karierę. To m.in. Bartosz Ostałowski, który jest także drifterem, oraz 9-letnia Martyna Gruca, najmłodsza w Polsce stypendystka VDMFK. W 2020 r., gdy pandemia sparaliżowała świat, Stanisław zaprezentował, wraz z wieloma malarzami, filmik pokazujący proces powstawania dzieła sztuki. Poza sztuką uwielbia jeździć samochodem, który prowadzi nogami. Brał udział w rajdach.

Wojciech Sawicki w turkusowej czapce z daszkiem i mikrofonem przy ustach, a także z rurką od respiratora podłączoną do tchawicy

Wojciech Sawicki -
1.31% głosów

Ma 33 lata, mieszka w Gdyni. Choruje na dystrofię mięśniową Duchenne’a, swoją postawą i działaniami pokazuje jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych. Mimo prawie całkowitego unieruchomienia ciała poniżej głowy (komputer obsługuje ruchem gałek ocznych), wiedzie spełnione i ekscytujące życie, którego misją jest oswajanie społeczeństwa z osobami z niepełnosprawnością i pokazywanie ludziom w podobnej sytuacji, że życie na wózku, tracheotomia, oddychanie przez respirator, żywienie za pomocą gastrostomii czy uzależnienie od pomocy opiekunów nie jest wyrokiem i nie skazuje na wegetację.

W przerwach między turnusami rehabilitacyjnymi i pobytami w szpitalach udało mu się nauczyć pływać, być najlepszym uczniem w podstawówce i gimnazjum, skończyć prestiżowe liceum nr 3 w Gdyni, studiować filozofię na Uniwersytecie Gdańskim, montować filmy i pisać do nich scenariusze, brać udział w konkursach poetyckich, przeprowadzać wywiady z muzykami, pisać recenzje (pracuje jako dziennikarz muzyczny), a także pełnić przez 8 lat funkcję redaktora naczelnego Porcys – popularnego serwisu o muzyce niezależnej – i stworzyć od zera prężnie rozwijającą się listę przebojów Carpigiani (niemal 6 tys. fanów).

Na koncie „Life On Wheelz” na Instagramie (ponad 10 tys. obserwujących) pokazuje, że osoby z niepełnosprawnością też czerpią przyjemność z życia, mogą dobrze wyglądać i dobrze się bawić. Mają pasje, miłości i marzenia. To projekt inspirujący do działania, jego wkład w walkę z ableizmem i nietolerancją. Podobny cel ma jego konto na Twitterze (niemal 3 tys. obserwujących). Nagłaśnia tam takie problemy, jak pułapka rentowa, uniemożliwienie opiekunom zarobkowania, apeluje o bardziej przyjazne osobom na wózkach miasta. Wspiera też innych, codziennie odpowiada na pytania osób z całej Polski.

Krzysztof Stern robie selfie podczas lotu paralotnią

Krzysztof Stern -
1.07% głosów

Ma 39 lat, mieszka w Murowanej Goślinie niedaleko Poznania. Z wykształcenia technik ekonomista, założył własną działalność gospodarczą związaną z budową dróg i mostów. Firma szybko się rozwijała i 2 lata później zatrudniała już ponad 20 pracowników. W maju 2010 r., w okolicy Gniezna, doszło do wypadku komunikacyjnego, w którym Krzysztof, jadący jako pasażer, złamał kręgosłup. Nastąpiło przerwanie rdzenia i w tym momencie zmieniło się wszystko. Rozpadł się związek, a firma zaczęła bankrutować z powodu braku kontroli nad nią. Zaczął się nowy etap, w którym Krzysztof szybko się odnalazł i zaczął układać nowy scenariusz swojego życia. Poznał dziewczynę, która w 2012 r. została jego żoną. W 2014 r. urodziła im się córka Marianna.

W 2015 r. wraz ze znajomymi Krzysztof założył Stowarzyszenie Jedna Chwila, którego głównym celem jest walka ze stereotypami dotyczącymi niepełnosprawności. Jego działania skupiają się na drugim człowieku i z roku na rok są coraz bogatsze w nowe pomysły. A te to m.in. 7 edycji obozów sportowych Iron Camp – dla osób z różnymi niepełnosprawnościami – na których organizowane są treningi CrossFit z profesjonalnymi trenerami, zajęcia z nurkowania, sitwakeboard itp. Krzysztof jest pomysłodawcą Iron Areny – boksu crossfitowego połączonego z usługami rehabilitacyjnymi.

Zorganizował też zawody CrossFit – Battle of Iron Wheels, a także 2 edycje IntegRUN – w ostatniej wzięło udział 500 osób, w tym 115 z niepełnosprawnością. Stworzył największą ekipę w Polsce, która wystartowała w 2016 r. w światowym biegu Wings for Life. Organizuje Festiwale Integracyjne w rodzinnej miejscowości, a także działania edukacyjne w szkołach. Jego stowarzyszenie jest pomysłodawcą i producentem filmu „Zwykle Niezwykli” z historiami ludzi, którzy w sytuacji kryzysowej nie poddali się.

Karolina Plewińska siedzi na masce samochodu, przytulając psa. W tle wyżynny krajobraz.

Karolina Plewińska -
1.04% głosów

Ma 31 lat, pochodzi z Gdyni, obecnie mieszka w Krakowie. Absolwentka grafiki Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych. Jako wieloletnia wolontariuszka działała w Trójmieście m.in. w domu dziecka, wśród osób głuchych oraz osób z niepełnosprawnością ruchową. Diagnozę zespołu Aspergera dostała w wieku 25 lat. Od tamtej pory od strony graficznej wspiera środowisko dorosłych osób w spektrum autyzmu. Jako rysowniczka od lat zaangażowana także w tematy społeczne, pedagogiczne, edukacyjne, feministyczne, ekologiczne.

Jest autorką popularnej internetowej serii komiksowej – dostępnej na Facebooku na fanpage’u „Szarosen”. Dzięki krótkiej, prostej formie komiksy trafiają do szerokiego grona odbiorców – obecnie ponad 16 tys. fanów na Facebooku i ponad 3,5 tys. obserwujących na Instagramie (szarosen_art). Z pozoru wesoły styl przekazuje trudną treść – autorka otwarcie opowiada m.in. o błędach wychowawczych i w systemie edukacji, szkodliwych stereotypach, braku tolerancji, niesprawiedliwości, społecznym przyzwoleniu na molestowanie, depresji, przemocy fizycznej i psychicznej. Z przesłaniem trafia do nauczycieli, rodziców, psychologów, dzieci i młodzieży. Jej komiksy wiszą w szkołach w całej Polsce, są omawiane na lekcjach i spotkaniach z rodzicami.

Jest również autorką serii rysunków satyrycznych dotyczących dorosłych osób z zespołem Aspergera, dostępnych na fanpage’u „Asperger rysowany”. Od lat rysunki wykorzystywane są na konferencjach dotyczących autyzmu. Jest też autorką komiksu „Grubas” (nt. braku tolerancji w szkole wobec dzieci z otyłością) i książki „Niejadek” (nt. problemów, z jakimi spotykają się dzieci zmuszane do jedzenia) oraz współautorką antologii komiksowej „Ostatnie drzewo” (z której cały dochód przeznaczono na ochronę środowiska).

Katarzyna Raczykowska, siedząc na fotelu, wskazuje na książkę swojego autorstwa, stojącą na stoliku obok wazonu z tulipanami.

Katarzyna Raczykowska -
0.85% głosów

Ma 56 lat, mieszka w Katowicach. Przez ponad 25 lat pracowała głównie jako sekretarka i kadrowa. W 2012 r. zrezygnowała z zatrudnienia i zajęła się opieką nad swoim ojcem. Jest osobą bardzo energiczną i chętną do pomocy, mimo... 15 chorób, głównie stawów, mięśni, kości, dyskopatii. Od marca 2020 r. porusza się o balkoniku, a na dłuższych spacerach – na wózku.

Działa społecznie na rzecz seniorów. Od 2015 r. prowadzi blog dla opiekunów i seniorów, korzystając z doświadczeń z opieki nad ojcem. Wkrótce potem utworzyła na Facebooku grupę „Śląscy Seniorzy”, skupiającą dziś 1800 członków. Początkowo miało to być miejsce z ważnymi wiadomościami dla starszych mieszkańców Katowic. Szybko okazało się, że przyjemniej jest się spotkać w rzeczywistości. Pierwsze spotkanie odbyło się w grudniu 2016 r. Wkrótce rozpoczęły się spotkania tematyczne tej nieformalnej grupy. Przez 2 lata odbyło się ich ponad 150. W 2018 r. Katarzyna powołała do życia Stowarzyszenie Seniorzy i Przyjaciele, które jednak musiała zlikwidować, gdy jej stan zdrowia pogorszył się. Prowadziła także klub seniora o nazwie „Nasz Kamerlik”. Prócz ww. grupy, na Facebooku prowadzi też strony: „Seniorzy w Katowicach”, a także „Doradztwo dla seniorów i ich bliskich”.

W marcu 2020 r. napisała i w formie selfpublishingu wydała książkę „Czy życie seniora może być przyjemne?”. To poradnik dla seniorów i ich bliskich, oparty o jej doświadczenia płynące z prowadzenia stowarzyszenia i opieki nad chorym ojcem. Podczas pandemii Katarzyna opracowała serię postów pomocowych z instrukcjami ułatwiającymi seniorom życie, a w lecie prowadziła różne wakacyjne zabawy i podejmowała internetowe rozmowy na dotyczące ich ważne tematy. W 2018 r. otrzymała Wyróżnienie Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie działalności społecznej.

Siedząca na wózku Lilla Latus pozuje do zdjęcia na tle ogrodu pełnego wielokolorowych kwiatów

Lilla Latus -
0.8% głosów

Ma 59 lat, mieszka z Zduńskiej Woli. Od 1979 r. porusza się na wózku. Ma wykształcenie średnie, pracowała jako nauczycielka języka angielskiego. Jest poetką, tłumaczką, podróżniczką, autorką artykułów publicystycznych, podróżniczych, tekstów piosenek, fraszek, opowiadań. Regularnie współpracuje z pismami „Wyspa” i „Nasze Sprawy”. Jest członkiem Związku Literatów Polskich i Klubu Literackiego Topola w Zduńskiej Woli.

Jako poetka zadebiutowała w 1987 r. Wydała liczne tomiki wierszy: „List” (1993), „Siódme morze niepokoju” (1995), „Z koronki i kurzu” (1997), „Zapach dotyku” (1998), „Kochanie” (2001; zbiór erotyków ze wstępem Ernesta Brylla), „Jutro to najpiękniejszy dzień tygodnia” (2009), „Za drzwiami świata” (2012; książka poetycko-podróżnicza), „Lillie” (2017). O jej poezji napisano dwie prace dyplomowe. Ma na koncie liczne publikacje w ogólnopolskiej prasie literackiej, a także we Włoszech, w USA, Czechach, Australii, Indiach. Lilla to laureatka kilkudziesięciu ogólnopolskich konkursów poetyckich, a także jurorka w lokalnych konkursach literackich. Jest zaangażowana w życie kulturalne regionu.

W 2002 r. otrzymała odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”, a w 2010 r. – medal „Zasłużony dla Powiatu Zduńskowolskiego”. W 2017 r. znalazła się na „Liście Mocy”, czyli wśród 100 najbardziej wpływowych osób z niepełnosprawnością w Polsce oraz na liście 20 najbardziej wpływowych kobiet województwa łódzkiego według „Dziennika Łódzkiego”. W 2020 r. zdobyła pierwsze miejsce w plebiscycie „Dziennika Łódzkiego” Osobowość Roku 2019 w kategorii Kultura. Od kilku lat jej pasją są podróże po kraju i po świecie. Jest autorką relacji podróżniczych m.in. z Indii, Chin, Kuby, Meksyku, Malezji, Indonezji, Egiptu, Norwegii, Kenii, USA, Kanady, Kuby.

Uśmiechnięta Beata Tomecka-Nabiałczyk pozuje do zdjęcia

Beata Tomecka-Nabiałczyk -
0.71% głosów

Ma 52 lata, mieszka w Łodzi. Jest osobą ze znacznym stopniem niepełnosprawności z powodu przeszczepu nerek i wątroby – wyniku ciężkiej choroby genetycznej. Podwójną transplantację przeszła 15 lat temu. Choroba przerwała jej studia prawnicze. Wróciła na nie po kilkunastu latach i rozpoczęła pisanie doktoratu. Ukończyła kilka kierunków studiów podyplomowych, wyspecjalizowała się w tematyce niepełnosprawności. Pracowała jako prawnik i pośrednik pracy.

W 2017 r. otworzyła własną Kancelarię Wsparcia Zatrudnienia „Szansa Pracy”. Prowadzi firmę, biuro usług prawnych i pośrednictwo pracy dla osób z niepełnosprawnością, a także firmę szkoleniową i fundację. Zatrudnia 9 pracowników, a 100 proc. zespołu to osoby z niepełnosprawnością, w tym 4 ze znacznym stopniem i 4 ze schorzeniami specjalnymi. Setkom osób z niepełnosprawnością pomogła znaleźć pracę i ją utrzymać. Najważniejszy jest dla niej drugi człowiek. Podczas pandemii priorytetem były wynagrodzenia dla pracowników, by nie zostali bez środków do życia.

Angażuje się też w działalność społeczną i charytatywną. Jest wiceprezesem Łódzkiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych. Nieodpłatnie podejmuje się mediacji w interesie osób z niepełnosprawnością intelektualną, pokrzywdzonych m.in. przez banki i parabanki. Swoim podopiecznym, także za darmo, towarzyszy podczas wizyt w sądach, prokuraturach, u lekarzy czy w administracji lokali. Pisze im pisma urzędowe i procesowe. Ludziom, którzy znaleźli się na krawędzi życia, chorym i opuszczonym, kupuje leki i jedzenie. Jest matką czwórki dzieci, które zaraziła pasją pomocy potrzebującym. Córki i syn aktywnie angażują się w sprawy społeczne. W 2019 r. była laureatką konkursu Lodołamacze, zajmując pierwsze miejsce w konkursie regionalnym i trzecie w ogólnopolskim.

Uśmiechnięty Jerzy Kamiński w zielonej koszulce z harcerską lilijką i napisem Zagajnik oraz z zawiązaną wokół szyi harcerską chustą.

Jerzy Kamiński -
0.32% głosów

25-latek z Warszawy. Od dzieciństwa czuł się obco wśród rówieśników. W przedszkolu pozostawał na uboczu grupy, w szkole nie radził sobie z przedmiotami humanistycznymi i na lekcjach WF, wolał przedmioty ścisłe. Dużym problemem były relacje społeczne. Odmienny sposób widzenia świata skutkował konfliktami z otoczeniem. Jednocześnie Jerzy chciał być akceptowany przez nauczycieli, starał się więc zdobywać jak najlepsze oceny. Po ukończeniu liceum podjął studia z zakresu biotechnologii na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. W 2018 r. zdiagnozowano u niego zespół Aspergera. Jerzy cały czas uczy się i pracuje. Obronił pracę magisterską i rozpoczął studia podyplomowe nadające kwalifikacje nauczycielskie.

Od 2008 r. działa w Związku Harcerstwa Polskiego. Swoją przygodę z harcerstwem rozpoczął w Klubie Łączności. Od 2013 r. działa jako członek kadry wychowawczej macierzystego środowiska, poświęcając swój wolny czas na pomaganie innym, edukację i wspieranie rozwoju dzieci w różnym wieku. Był przybocznym 293. Warszawskiej Gromady Zuchowej i gromady zuchowej „Nibylandia”. W 2015 r. objął funkcję drużynowego. Funkcję tę pełnił nieprzerwanie do września 2019 r. Obecnie pełni trzy funkcje: przybocznego 293. WGZ „Słoneczne Skrzaty”, 293. WDH „Puszcza” oraz szefa lokalu Hufca ZHP Warszawa-Żoliborz.

Obecnie jego głównym zadaniem jest wspieranie zuchów i harcerzy ze spektrum autyzmu, choć jako drużynowy miał też wiele więcej zadań. Jest zawsze gotów do niesienia pomocy – innym studentom ze spektrum, dzieciom w drużynie harcerskiej czy innym harcerzom starszym stopniem – zawsze sumiennie wypełnia swoje obowiązki. Jego ograniczenia w zakresie rozumienia relacji i sytuacji społecznych nie są ograniczeniami życiowymi, nie przeszkadzają mu z otwartym sercem podchodzić do innych ludzi.

Patryk Grab pozuje do zdjęcia na tle ściany obwieszonej kilkudziesięcioma szalikami różnych klubów piłkarskich.

Patryk Grab -
0.31% głosów

Ma 29 lat, mieszka w Brzózie Królewskiej (woj. podkarpackie). W wyniku porażenia mózgowego czterokończynowego spastycznego szkołę podstawową rozpoczął w trybie nauczania indywidualnego. Ukończył jednak także gimnazjum, w trakcie którego uczestniczył w zajęciach Środowiskowego Domu Samopomocy w Sarzynie. Naukę w liceum musiał przerwać z przyczyn medycznych. Wrócił do szkoły po kilku latach i zdał maturę z wynikiem bardzo dobrym. Trudna sytuacja w domu rodzinnym spowodowała, że Patryk zmuszony był do zmiany miejsca zamieszkania na Dom Pomocy Społecznej w Mielcu.

Współpraca ze Stowarzyszeniem „Dobry Dom” z Woli Zarczyckiej zaowocowała ofertą pracy w Zakładzie Aktywności Zawodowej w Nowej Sarzynie. Ponieważ problemem był dojazd, skorzystał z możliwości przeprowadzki do DPS w Brzózie Królewskiej. Przez pewien czas brał też udział w projekcie mieszkań chronionych. W ZAZ pracuje nawet podczas pandemii – zabiegał o możliwość pracy zdalnej. Choć sprawny ma tylko jeden palec prawej ręki, doskonale posługuje się telefonem i komputerem. Ukończył kilka kursów komputerowych. Próbuje swych sił w dziennikarstwie, działając na portalu „Rampa. Pokonujemy bariery”. W 2019 r. w Ośrodku Kultury w Nowej Sarzynie odbyło się spotkanie „rampowiczów”, którego był inicjatorem.

Prowadzi spotkania z uczniami w lokalnych szkołach. Udziela też porad telefonicznych, aktywnie działa w swoim DPS. Za zaangażowanie i promocję Nowej Sarzyny otrzymał nagrodę burmistrza „Kwiat Azalii 2019”. Od lat jest zapalonym kibicem. Jeździ na mecze piłkarskie i siatkarskie. W swojej kolekcji posiada wiele pamiątek sportowych. Dzięki zainicjowanej kilka lat temu akcji „Szaliki dla Patryka”, ma obecnie ponad 3 tysiące szalików klubów sportowych z całego świata. Jest pretendentem do „Księgi rekordów Guinnessa”.

Aneta Skrzypek siedzi z rękami splecionymi na kolanach, prawe oko jest przesłonięte rudymi włosami

Aneta Skrzypek -
0.28% głosów

Ma 27 lat, pochodzi z Mysłowic. Jej niepełnosprawność to jednooczność, która jest wynikiem wypadku sprzed 20 lat. Jest działaczką społeczną, autorką książki „Jednooka Wojowniczka” i koncepcji pod tym samym tytułem. Celami jej działalności są chęć pokazywania wartości człowieka i zacieranie granic pomiędzy podziałem na pełnosprawnych i niepełnosprawnych. Jest prelegentką podczas lekcji profilaktycznych w szkołach podstawowych i średnich pod tytułem „Samoakceptacja = wolność” w jej autorskim projekcie „Tour of school” i wykładowcą w projekcie „Exit Tour Polska”.

W sierpniu 2019 r. była bohaterką jednego z odcinków programu „Pasjonaci”, który był emitowany w TVP2, a w którym pokazywała swoją drogę do samoakceptacji. Drugi raz w swoim mieście jest liderką akcji Szlachetna Paczka. Współorganizuje też projekt „VegeDay”, który uświadamia, jak ważny jest świadomy, zdrowy styl życia. To właśnie on pozwala jej od 7 lat wychodzić z poważnych chorób. Podczas pandemii koordynowała projekt „Widzialna Ręka Mysłowice”, który miał na celu pomoc osobom, które znalazły się w kwarantannie i nie mogły same wyprowadzić psa czy zrobić zakupów.

W tym roku otwiera fundację „Jednooka Wojowniczka”, która będzie miała na celu m.in. pomoc osobom z niepełnosprawnością wzroku, ale i inne działania, niezwiązane z tematem niepełnosprawności, które będzie realizowała w całym kraju. Na blogu „Jednooka Wojowniczka”, oprócz publikowania swoich refleksji, zamieszcza wywiady z osobami z niepełnosprawnością lub bliskimi tych osób, chcąc pokazać, że niepełnosprawność nie jest taka straszna. Ma nadzieję, że dzięki temu osoby pełnosprawne docenią swoje życie i zdrowie. Na co dzień jest mamą 5-letniej Aurelki i żoną Mariusza, a jej sensem życia jest pomaganie wszelkim istotom, które chodzą po tej ziemi.

Ewa Goleniewska w okularach i dżinsowej koszuli patrzy bezpośrednio w obiektyw

Ewa Goleniewska -
0.25% głosów

Ma 49 lat, wychowała się w małej miejscowości Nawra niedaleko Chełmży. Ukończyła Liceum Medyczne w Bydgoszczy i podjęła pracę na oddziale dziecięcym Szpitala Miejskiego w Chełmży. Po kilku latach zmieniła miejsce zatrudnienia na DPS w Browinie. W 2005 r., uciekając przed brutalnym mężem, alkoholikiem, przeniosła się na Śląsk, do Jastrzębia-Zdroju. Podjęła pracę w Szpitalu Miejskim w Żorach, gdzie pracuje do dziś. Jako samotna matka musiała dzielić swój czas między szpital, pacjentów w opiece domowej i małe dziecko. Przez 10 lat pracowała także w Hospicjum im. Jana Pawła II w Żorach, które dziś jest jej głównym zakładem pracy. Mimo natłoku obowiązków, w 2016 r. uzyskała tytuł licencjata pielęgniarstwa.

Ciężka praca z leżącymi pacjentami skutkowała poważnymi schorzeniami kręgosłupa. Od 2002 r. przechodziła kolejne operacje. Miała założony tzw. DIAM, czyli urządzenie do dynamicznej stabilizacji kręgosłupa. W 2014 r. zmieniono sposób jego wzmocnienia na przeznasadowe spojenie płytkami. Ma wszyty stymulator przeciwbólowy, a w 2016 r. – przy wymianie stymulatora – do kręgosłupa podłączono kolejne elektrody, aby chociaż trochę uśmierzyć ciągły ból. Stymulator co 2 lata musi być wymieniony, co oznacza kolejne operacje. Ewa choruje też na POChP.

Mimo pandemii, niesie pomoc potrzebującym w hospicjum i szpitalu, co ze względu na braki kadrowe wiąże się z 24-godzinnymi dyżurami w niewygodnym stroju ochronnym. Poza pracą zawodową, odwiedza też pacjentów, którzy opuścili hospicjum. Działa także w Stowarzyszeniu Turystyka i Rekreacja w Jastrzębiu-Zdroju oraz w Związku Zawodowym Maszynistów Wyciągowych Kopalń w Polsce. Ma serce nie tylko do ludzi. Przygarnęła dwa psy i koty, kilkukrotnie leczyła ranne gołębie. W 2018 r. została wyróżniona w konkursie Lady D. województwa śląskiego.

Uśmiechnięta Paulina Woźniak pozuje do zdjęcia w sportowym stroju. Prawą, wytatuowaną rękę opiera o biodro. Lewą rękę ma wykształconą do łokcia

Paulina Woźniak -
0.24% głosów

Ma 28 lat, pochodzi z Polic, jest absolwentką Akademii Sztuki w Szczecinie na kierunku architektura wnętrz. Urodziła się bez lewego przedramienia. Swoją przyszłość związała ze sportem, a dokładniej: pływaniem. Przez kilkanaście lat zdobyła dwa medale igrzysk paraolimpijskich (srebro w Pekinie w 2008 r. i brąz w Londynie w 2012 r.) i siedem razy stała na podium mistrzostw świata i Europy. Kilkanaście razy została mistrzynią Polski, a za swoje osiągnięcia uhonorowana została Złotym Krzyżem Zasługi.

Rok 2020 był niezwykły dla sportowców, którzy przygotowywali się do tegorocznych igrzysk w Tokio, najważniejszej imprezy czterolecia. Przełożenie igrzysk o rok powodowało frustrację, smutek i rozczarowanie. Tymczasem dla Pauliny lockdown stał się przyczynkiem do zupełnie nowych wyzwań. W czasie pandemii, dla zamkniętych w domach stworzyła program „Trenuj z Pauliną” – 60 treningów na 60 dni. Treningi były prezentowane w social mediach i na antenie TVP Sport (na samym Instagramie oznaczało to dostęp do ponad 40 tys. obserwujących). Zaangażowała się też w stworzenie planu treningowego dla Fundacji „Nie Widząc Przeszkód”, w akcje społeczne, jak „Moja pandemia” czy aktywności w ramach Narodowego Dnia Sportu. Pobiegła również w sztafecie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego w Poland Business Run, biegu charytatywnym zorganizowanym w formie wirtualnej.

Paulina jest też autorką serii krótkich filmików „Jak to jest zrobione jedną ręką” (ma ponad 3 tys. fanów na Facebooku), w których pokazuje, jak radzi sobie z codziennymi czynnościami. Doskonale wpisuje się w ideę „Proud Paralympian” – paraolimpijki cechującej się dumą i godnością. A także hartem ducha. Gdy była po kontuzji i nie miała szans na utrzymanie się ze sportu w naszym kraju, wyjechała do Niemiec, poszła do pracy fizycznej. Utrzymuje się sama i wciąż marzy o kolejnym podium igrzysk paraolimpijskich.

Katarzyna Piekart na stadionie rzuca oszczepem.

Katarzyna Piekart -
0.24% głosów

Ma 34 lata, mieszka w Siedlcach. Ukończyła studia magisterskie z zakresu finansów i bankowości na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Jest mamą trójki dzieci. Obowiązki rodzinne doskonale łączy z pełnym sukcesów życiem sportowym. Sportem zaczęła się interesować już w szkole podstawowej, gdzie jej talent dostrzegł nauczyciel WF. Początkowo rywalizowała z osobami pełnosprawnymi, jednak ze względu na wrodzony niedowład lewej ręki od 2000 r. związana jest ze środowiskiem sportowym osób z niepełnosprawnością.

Jest członkinią kadry narodowej w lekkiej atletyce, uczestniczką wielu imprez krajowych i międzynarodowych. W 2008 r. wzięła udział w Igrzyskach Paraolimpijskich w Pekinie, jednak pierwszy międzynarodowy sukces odniosła trzy lata później na Mistrzostwach Świata IWAS, gdzie zdobyła srebrny medal w rzucie oszczepem i brązowy w biegu na 100 m. W 2012 r. w Londynie wygrała rywalizację w oszczepie, ustanawiając rekord świata w swojej grupie sprawności. W tej konkurencji w 2015 r. zdobyła złoto na Światowych Igrzyskach IWAS i srebro podczas Mistrzostw Świata IPC. Rok później, na Igrzyskach Paraolimpijskich w Rio, zdobyła brąz. Natomiast w 2018 r., niespełna pół roku po urodzeniu dziecka, zdobyła w oszczepie wicemistrzostwo Europy. W 2021 r. w Tokio chce zdobyć swój trzeci medal igrzysk.

W 2015 r. Katarzyna założyła w Siedlcach Integracyjny Klub Sportowy, którego jest prezesem, a który nazywa swoim czwartym dzieckiem. W treningach uczestniczą dzieci i dorośli, z różnymi rodzajami niepełnosprawności i pełnosprawni. Jak podkreśla, w każdym kto przychodzi, widzi „nadzieję paraolimpijską”, jej marzeniem jest rozwój klubu i wychowanie swoich następców. Uważa, że każdy człowiek ma jakiś talent, trzeba go tylko odkryć i oszlifować.

Nasi Partnerzy